Klub Inteligencji Katolickiej w Katowicach
   Męczennicy - Słudzy Boży II procesu beatyfikacyjnego 2 grupy z okresu II wojny światowej http://www.meczennicy.pelplin.pl/

Franciszkanin - męczennik z Dachau
Sługa Boży Ojciec Euzebiusz Huchracki OFM (1885-1942)
 
W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby nieznani żołnierze wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele.
(Jan Paweł II, Tertio millennio adveniente)
Najbardziej heroicznym aktem miłości, było i pozostaje w historii chrześcijaństwa męczeństwo, rozumiane jako śmierć z powodu wierności zasadom wiary oraz świadectwo przynależności do Boga. Jest ono łaską i szczególnym powołaniem, którego udziela sam Bóg swoim uczniom. Tym, którzy są gotowi do ofiary z własnego życia dla Niego. Ideał męczeństwa w pojęciu teologicznym i duchowym posiada swój wzór w pasji i śmierci Jezusa, który „istniejąc w postaci Bożej… ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi i stał się podobnym do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, uznany tylko za człowieka uniżył samego siebie, gdy stał się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej.” (Fil 2, 2-6). W historii zbawienia ta Ofiara Chrystusa jest jednym z fundamentów naszej wiary.

W dziejach Zakonu Braci Mniejszych od samego początku ta myśl o męczeństwie miała swoje ważne miejsce. Sam św. Franciszek pragnął męczeństwa i w różnoraki sposób to wyrażał. Także jego naśladowcy począwszy od męczenników marokańskich po dziś dzień nie tylko mówili o męczeństwie, ale również świadczyli o tym.

Wśród tych wspaniałych postaci, które tworzą piękną mozaikę Kościoła i Zakonu jest współbrat z naszej Prowincji zakonnej o. Euzebiusz Huchracki, któremu zgodnie z wymogami prawa kanonizacyjnego od dnia 17 września 2003 roku (rozpoczęcie procesu) przysługuje tytuł Sługi Bożego. Jego życie ofiarowane za wolność wiary i Ojczyzny jest świadectwem zakonnika, gorliwego kapłana i gorącego patrioty.

Kim był o. Euzebiusz ? Jakie było Jego życie ? Jak doszło do męczeństwa ?

Sługa Boży o. Euzebiusz Józef Huchracki urodził się w Katowicach dnia 15 października 1885 roku. Na chrzcie świętym otrzymał imię Józef. Rodzice jego Piotr i Stanisława Bonczkowska pochodzili z Wielkopolski. Ojciec ze Śremu, a matka z Belęcina k/ Siemowa. W poszukiwaniu pracy przeprowadzili się na Górny Śląsk. Zamieszkali przy ulicy Karbowej 18 W Katowicach. Ojciec przyszłego Sługi Bożego był stolarzem i pracował w kopalni „Ferdynand” (dziś „Katowice”). Matka natomiast opiekowała się dziećmi i domem. Józef miał rodzeństwo: siostrę i trzech braci. Do szkoły powszechnej uczęszczał w Katowicach. Tam też rozpoczął naukę w gimnazjum, lecz na skutek wykrycia jego przynależności do tajnej polskiej organizacji młodzieżowej został z niego usunięty. Przeniósł się wtedy do Wrocławia, gdzie obudziło się w nim powołanie do stanu duchownego.

Uzyskawszy maturę postanowił wstąpić do zakonu franciszkańskiego i zostać kapłanem. Zgłosił się do Braci mniejszych – Franciszkanów we Wrocławiu - Karłowicach i został przyjęty. A potem skierowany do domu nowicjackiego w Borkach Wielkich. Nowicjat rozpoczął 7 IV 1906 r. i otrzymał imię zakonne: Euzebiusz. Po odbyciu rocznego nowicjatu i złożeniu 8 IV 1907 r. ślubów zakonnych oddał się 6 - letnim studiom filozoficzno - teologicznym w zakonnym Wyższym Seminarium we Wrocławiu - Karłowicach. Uroczyste śluby zakonne złożył 16 IV 1910 r. Święcenia kapłańskie przyjął 21 VI 1913 r. z rąk metropolity wrocławskiego, księdza kardynała Jerzego Koppa.

Prymicje odbyły się w nowo wybudowanym, kościele franciszkańskim (dzisiaj Bazylice Mniejszej) w Katowicach Panewnikach. Były to pierwsze prymicje w kościele panewnickim. W sierpniu 1914 r. wybuchła I wojna światowa. W październiku tego roku o. Euzebiusz został powołany do służby w wehrmachcie, do jednostki wojskowej w Olsztynie, na stanowisko kapelana wojskowego. Spędził przeszło dwa lata na froncie wschodnim (nad Dźwiną) a resztę lat na froncie zachodnim, we Francji. Całą kampanię wojenną - co warto podkreślić - odbywał w habicie franciszkańskim a nie w mundurze niemieckim, z czego się szczycił.

Otrzymał też odznaczenie wojskowe "Żelazny Krzyż" II klasy, jako proboszcz (mjr) 37 Dywizji Piechoty.

Po klęsce Niemiec W r. 1918 o. Euzebiusz wrócił szczęśliwie do swojej zakonnej prowincji pw. św. Jadwigi. W tym czasie powstała nowa rzeczywistość - wolna i niepodległa Polska w nowych granicach. W sercu o. Euzebiusza zrodziła się nieodparta chęć przedostania się do Polski, by w niej jako Polak realizować swoje życie zakonne i kapłańskie dla dobra Kościoła i Ojczyzny. W wolnej i niepodległej Polsce. W r. 1920/21 odbył się na Śląsku plebiscyt, dzięki czemu Polacy, mieszkający po stronie niemieckiej, mogli przenieść się do Polski, a Niemcy - na stronę niemiecką. Taka możliwość zaistniała także dla zakonników prowincji św. Jadwigi na Śląsku. Z tej okazji skorzystał też o. Euzebiusz Huchracki i przeniósł się do tzw. komisariatu poznańskiego, który w r. 1929 uzyskał prawa prowincji - dziś pw. Wniebowzięcia NMP w Polsce z Siedzibą w Katowicach - Panewnikach.

Przełożeni zakonni powierzali ojcu Euzebiuszowi różne urzędy i stanowiska. Wśród braci uchodził za wzorowego kapłana i zakonnika, jak również za wielkiego patriotę i Polaka. Był gorliwym zwolennikiem Wojciecha Korfantego, znanego działacza na Śląsku i inicjatora powstań śląskich. Dnia 16 VI 1938 r. o. Euzebiusz, przez przełożonych zakonnych został mianowany przełożonym klasztoru w Miejskiej Górce na Goruszkach k/ Rawicza. Oprócz niego konwent liczył wówczas 5 ojców i 7 braci nie kapłanów. Przy kościele klasztornym nie było parafii, za to istniała dość liczna świecka rodzina tercjarska, której kierownikiem duchowym był każdorazowy przełożony klasztoru. Ojcowie prowadzili duszpasterstwo na miejscu, jak również służyli pomocą na życzenie w okolicznych parafiach a nawet dalej. Bracia nie kapłani oddawali się pracy w gospodarstwie klasztornym i ogrodzie. O. Euzebiusz jako przełożony dbał nie tylko o życie duchowe wspólnoty, lecz również troszczył się o porządek i wygląd estetyczny kościoła i klasztoru.

I tam właśnie zastała go II wojna światowa, która zaczęła się 1 września 1939 r. w chwili, gdy Hitler napadła na Polskę. O. Euzebiusz ani na krok nie opuścił klasztoru, choć jego współbracia to zrobili, pozostawiwszy go samego. Jedynie pozostał przy nim kleryk z Wronek, br. Hugolin Pieprzyk, który w klasztorze na Goruszkach spędzał wakacje. O. Euzebiusz był stanowczo przeciwny opuszczeniu klasztoru nie tylko z racji przełożeństwa, ale jako były żołnierz z I wojny światowej miał dość dużo okazji widzieć tragiczne losy uciekinierów. Dlatego widząc uciekających ludzi, wychodził im naprzeciw i przekonywał ich do powrotu - nie zawsze skutecznie. Jedynie mieszkańcy Karolinek dali się przekonać i dla nich o. Euzebiusz kazał otworzyć bramy i przyjąć, by w piwnicach klasztoru mogli znaleźć schronienie przed ewentualnym bombardowaniem. Na szczęście w powiecie rawickim nie było żadnych działań wojennych ani bombardowań. Pierwsze oddziały wehrmachtu pojawiły się w Miejskiej Górce dopiero po tygodniu, spokojnie wkroczywszy do miasta od strony Sarnowy. Nasi bracia uciekinierzy, widząc bezcelowość ucieczki ze względu na szybkie posuwanie się wroga ku Warszawie, zrezygnowali - jedni wcześniej a drudzy później wrócili cało i szczęśliwie na Goruszki.

Pod wieczór 15 lutego 1940 r. zjawiło się nagle w klasztorze na Goruszkach poznańskie gestapo, przywożąc w bagażówce 18 księży diecezjalnych z okolicznych parafii, by ich w klasztorze internować. Również w tym dniu gestapo aresztowało i internowało zakonników będących w klasztorze i zagroziło surowymi karami samowolnie klasztor opuścić, a o. Euzebiusza uczyniło odpowiedzialnym za wszystkich internowanych księży i zakonników.

Od czasu do czasu pojawiały się kontrole, które przeprowadzał wyższy rangą oficer niejaki Wolf z Poznania. Ten dowiedziawszy się, że o. Euzebiusz pochodzi ze Śląska i że w czasie I wojny światowej służył w wehrmachcie, zaproponował ojcu zwolnienie z aresztu i pozwolenie na wyjazd do Generalnego Gubernatorstwa (G.G.), o ile podpisze tzw. volkslistę. O. Euzebiusz na tę propozycję stanowczo zaprotestował. Potwierdza to o. Hugolin Pieprzyk, naoczny świadek drogi męczeństwa. Według niego o. Euzebiusz wypowiedział takie słowa: "Ich bin Pole und ich bleibe Pole!" Uważał to za osobistą obrazę i był zdecydowany jako Polak dzielić los polskiego duchowieństwa oraz cierpieć za wiarę i Ojczyznę. Tak jasne i bezkompromisowe stanowisko bezsprzecznie świadczy o jego mocnej decyzji. Nie wyparł się Boga i polskości.

Dnia 1 kwietnia 1941 r. nastąpiła likwidacja klasztoru na Goruszkach i oddanie go na rzecz III Rzeszy na cele więziennictwa w Rawiczu. O tym zdecydowała komisja z Berlina, która w tym dniu w otoczeniu burmistrza miasta i miejscowej policji zjawiła się w klasztorze i o powyższej decyzji powiadomiła o. Euzebiusza. W tym dniu wyjątkowo brutalnie hitlerowcy odnosili się do zakonników. Jak relacjonuje o. Hugolin: „Każdego z osobna przesłuchiwali. Używali przemocy i bili po twarzy. Po czym wysyłano ich na policję, aby tam prosili o pozwolenie na wyjazd do domu rodzinnego. Żądano od nich pisemnego wyrzeczenia się wiary w Chrystusa i porzucenia życia zakonnego. Ojciec Euzebiusz stanowczo komisji oświadczył, że jako przełożony klasztoru dobrowolnie nie opuści”.

Następnego dnia przybyło z Poznania gestapo i zabrało internowanych księży i zakonników z klasztoru umieściwszy ich w klasztorze ojców benedyktynów w Lubiniu k. Kościana, gdzie również znajdowali się internowani księża i zakonnicy. O. Euzebiusz otrzymał nakaz pozostania na razie na miejscu by z pomocą dwóch braci: Bonawentury i Hugolina dokonał inwentaryzacji mienia klasztornego na Goruszkach a sporządzoną listę przekazał burmistrzowi miasta. Po wykonaniu tego zadania o. Euzebiusz otrzymał od burmistrza tzw. ausweis na podróż koleją wraz z dwoma braćmi do Lubinia.

Dnia 26 kwietnia 1941 r., wczesnym rankiem, po Mszy św. i śniadaniu o. Euzebiusz i jego dwaj w/w. towarzysze z bólem serca, ale niezłomną nadzieją, że kiedyś wrócą, opuścili Goruszki i pociągiem - via Krobia, Gostyń - bez obstawy policji, przybyli do klasztoru w Lubiniu, powitani serdecznie przez przeora, o. Zygmunta Mrełę i internowanych księży i braci zakonnych. Tutaj przez kilka miesięcy pozostawali w spokoju, jedynie policja z Kościana nawiedzała ich od czasu do czasu, zachowując się wobec internowanych arogancko i hałaśliwie a nieraz ich bijąc.

Dnia 6 października 1941 r. nastąpiła likwidacja klasztoru w Lubiniu. W tym dniu przyjechało ciężarówką z Poznania gestapo po internowanych księży diecezjalnych i zakonnych i zawiozło ich do Poznania, na Fort VII.

Braciom nie kapłanom pozwolono wrócić do swoich rodzin lub podjąć pracę na miejscu. Był to ostatni moment, kiedy jeszcze można było się uratować z nieuniknionej śmierci. I taką szanse wydaje się miał również Ojciec Euzebiusz Huchracki, lecz świadomie wybrał drogę, która jak chyba zdawał sobie sprawę zmierza do męczeństwa.

Do obozu koncentracyjnego w Dachau przyjechał pociągiem przepełnionym księżmi polskimi dnia 30 października 1941 r. W obozie otrzymał numer 28240 i został przydzielony na blok 28, izba 4. Podnosił współwięźniów na duchu.

W marcu 1942 r. przeprowadzono - jak zwykle każdego roku - selekcję wśród więźniów na zdrowych, zdolnych do pracy i na inwalidów. Tych ostatnich jako element nieproduktywny skazano na śmierć przez otrucie gazem w komorze gazowej w Hartheim, albo też w autach wyposażonych w takie komory lub w krematorium nowym w Dachau, które taką komorę posiadało. O. Euzebiusz cierpiąc na serce, został zaliczony do inwalidów.

W nocy z 5/6 maja 1942 r. w transporcie inwalidów zginął zagazowany śmiercią męczeńska - śmiercią bohaterską!. Sługa Boży Euzebiusz żył 56 lat, z tego 36 lat w zakonie i 29 lat w kapłaństwie.

Ostatnie słowa, jakie wypowiedział do współwięźnia br. Hugolina, żegnając się z nim brzmiały: Trzeba się na wszystko zgodzić, co Bóg da.... Z Bogiem!

Świadectwo życia i droga męczeństwa Sługi Bożego o. Euzebiusza nie może być zapomniana. Jest on dla dzisiejszego człowieka pięknym przykładem wytrwałości aż do końca w przeciwnościach i cierpieniach tak fizycznych jak i duchowych. Jego męczeństwo jest uwieńczeniem pięknego życia poświeconego Bogu i Kościołowi Świętemu.

Święci, Błogosławieni i Słudzy Boży to szczególni „Przyjaciele Boga„ i przez ich wstawiennictwo możemy wypraszać wiele potrzebnych łask. Jako pomoc niech posłuży, zdjęcie i modlitwa dołączona do naszego czasopisma. Prosząc Boga o rychłą beatyfikację o. Euzebiusz Huchrackiego, trzeba nam wierzyć, iż ten, który za życia nie opuścił potrzebujących, czyni to dalej wstawiając się za nami.

o. dr Lucjusz R. Wójtowicz OFM
(Na podstawie relacji o. Hugolina Pieprzyka OFM)
W internecie od 15.10.2005.
Klub Inteligencji Katolickiej w Katowicach

Administrator strony /webmaster/: Antoni Winiarski, E-mail: awini@us.edu.plhttp://uranos.cto.us.edu.pl/~awini/index.html